Wychowałem się na fotografii klasycznej. Aparaty mechaniczne towarzyszyły mi od dziewiątego roku życia. Zamiłowanie do starych aparatów pozostało, a mój zbiór stale się powiększa. Stare aparaty najczęściej mają to do siebie, że nie zawsze są w pełni sprawne, lub też ich stan wizualny pozostawia wiele do życzenia. Drobne naprawy oraz odświeżenie wyglądu aparatów jest dla mnie pewną formą relaksu. Udane naprawy sprawiają mi również wiele satysfakcji. Niemniej jednak odradzam samodzielne przeprowadzanie napraw bez uprzedniego, gruntownego przygotowania. Na blogu postaram się umieszczać opisy podstawowych napraw przeprowadzanych w moim warsztacie.
UWAGA!
Nie mam nic przeciwko temu, że wykorzystujesz zawarte tu informacje, pamiętaj jednak, że robisz to na własną odpowiedzialność. Nie znam Twoich możliwości, więc nie gwarantuję powodzenia napraw. Przedstawiam problemy z którymi sam się zetknąłem. Wszystkie opisane naprawy zakończyły się sukcesem. Porażek nie opisuję, zresztą nie było ich tak wiele (dwie) i zawsze dotyczyły prób reanimacji aparatu zakupionego z przeznaczeniem na części, czyli takiego, który miał poważne uszkodzenia mechanizmu (najczęściej w skutek nagłego kontaktu z ziemią, np: Paktica VLC2). To co mnie się udało, Tobie może się nie udać. Nie ponoszę za to odpowiedzialności. Jeśli natomiast moje doświadczenia będą dla kogoś przydatne i posłużą do wskrzeszenia jakiegoś aparatu, to świetnie. Jeżeli moje zdjęcia zaspokoją Twoją ciekawość i powstrzymają Cię przed otwieraniem aparatu to również będzie to dla mnie dużą satysfakcją. Może w ten sposób zostanie ocalonych od uszkodzenia kilka aparatów.
A teraz kilka uwag wstępnych:
1. Dobrze się zastanów zanim otworzysz aparat. Wszelkie nieostrożne ruchy, wykonane bez uprzedniego przemyślenia mogą wywołać nieodwracalne szkody. Częstym problemem są też wyskakujące nagle z mechanizmu nieostrożnie dotknięte śrubki i sprężynki, które trudno później odnaleźć na podłodze i dopasować na swoje miejsce. Jeśli nie jesteś pewien swoich umiejętności, to lepiej nic nie rób sam i zleć naprawę do serwisu. Nie stanowi żadnej ujmy na honorze rezygnacja z samodzielnego grzebania w aparacie.
2. Zaopatrz się w odpowiednie narzędzia oraz znajdź miejsce w domu na warsztat. Wszelkie operacje na rozmontowanym aparacie, wykonane na kolanie lub przy użyciu niewłaściwych narzędzi najczęściej kończą się nieodwracalnym zniszczeniem mechanizmu. Dodatkowo rozmontowany aparat, znajdujący się w zasięgu innych domowników (dzieci, kota, czasem żony), jest szczególnie narażony na zniszczenie lub zagubienie drobnych elementów.
3. Nie polegaj na własnej pamięci. Rozwój techniki cyfrowej pozwala na wykonywanie dużej ilości zdjęć i ich natychmiastowy podgląd. Fotografuj każdą operację. Zaopatrz się również w organizer z wieloma przegródkami i każdą grupę elementów umieszczaj w kolejnych przegródkach. Oczywiście można też na dużym stole układać je w odpowiedniej kolejności, lecz taka metoda może wprowadzić poważny bałagan, jeżeli niechcący zamieciesz wszystko rękawem.
4. Poszukaj instrukcji serwisowych lub zdjęć w internecie. Sam często poszukiwałem materiałów dotyczących poszczególnych aparatów i znajdowałem wiele cennych informacji i zdjęć.
5. Kup podobny, uszkodzony aparat na części i do nauki. Nauka na aparacie ze zbioru nie jest najlepszym rozwiązaniem. Nawet niesprawny aparat, ale taki w którym nikt nie grzebał, jest cennym eksponatem i w przyszłości jest szansa na jego wskrzeszenie. Jego zniszczenie uszczupla zbiór i skutkuje złym samopoczuciem. Wielokrotnie kupowałem nawet kompletny złom, po to tylko, żeby rozszyfrować metodę otwarcia korpusu.
6. Bądź cierpliwy. Jeśli masz problemy z cierpliwością, drażnią cię drobne niepowodzenia, to najlepiej nie zaczynaj. Kilku moich kolegów, widząc mnie nad rozebranym aparatem, uznało że ich by już dawno krew zalała. Mnie natomiast nie sprawia to problemu.
A teraz kilka uwag wstępnych:
1. Dobrze się zastanów zanim otworzysz aparat. Wszelkie nieostrożne ruchy, wykonane bez uprzedniego przemyślenia mogą wywołać nieodwracalne szkody. Częstym problemem są też wyskakujące nagle z mechanizmu nieostrożnie dotknięte śrubki i sprężynki, które trudno później odnaleźć na podłodze i dopasować na swoje miejsce. Jeśli nie jesteś pewien swoich umiejętności, to lepiej nic nie rób sam i zleć naprawę do serwisu. Nie stanowi żadnej ujmy na honorze rezygnacja z samodzielnego grzebania w aparacie.
2. Zaopatrz się w odpowiednie narzędzia oraz znajdź miejsce w domu na warsztat. Wszelkie operacje na rozmontowanym aparacie, wykonane na kolanie lub przy użyciu niewłaściwych narzędzi najczęściej kończą się nieodwracalnym zniszczeniem mechanizmu. Dodatkowo rozmontowany aparat, znajdujący się w zasięgu innych domowników (dzieci, kota, czasem żony), jest szczególnie narażony na zniszczenie lub zagubienie drobnych elementów.
3. Nie polegaj na własnej pamięci. Rozwój techniki cyfrowej pozwala na wykonywanie dużej ilości zdjęć i ich natychmiastowy podgląd. Fotografuj każdą operację. Zaopatrz się również w organizer z wieloma przegródkami i każdą grupę elementów umieszczaj w kolejnych przegródkach. Oczywiście można też na dużym stole układać je w odpowiedniej kolejności, lecz taka metoda może wprowadzić poważny bałagan, jeżeli niechcący zamieciesz wszystko rękawem.
4. Poszukaj instrukcji serwisowych lub zdjęć w internecie. Sam często poszukiwałem materiałów dotyczących poszczególnych aparatów i znajdowałem wiele cennych informacji i zdjęć.
5. Kup podobny, uszkodzony aparat na części i do nauki. Nauka na aparacie ze zbioru nie jest najlepszym rozwiązaniem. Nawet niesprawny aparat, ale taki w którym nikt nie grzebał, jest cennym eksponatem i w przyszłości jest szansa na jego wskrzeszenie. Jego zniszczenie uszczupla zbiór i skutkuje złym samopoczuciem. Wielokrotnie kupowałem nawet kompletny złom, po to tylko, żeby rozszyfrować metodę otwarcia korpusu.
6. Bądź cierpliwy. Jeśli masz problemy z cierpliwością, drażnią cię drobne niepowodzenia, to najlepiej nie zaczynaj. Kilku moich kolegów, widząc mnie nad rozebranym aparatem, uznało że ich by już dawno krew zalała. Mnie natomiast nie sprawia to problemu.
Witam Pana.
OdpowiedzUsuńOpisał Pan naprawę zaciętej migawki/spustu w Kijewie 88. Właśnie to mi się przytrafiło już drugi raz. K-88 kupilem miesiąc temu jako uszkodzony. Pomyślałem, że przy moich zdolnościach technicznych uda mi się go naprawić. Gdy w domu wziąłem go do ręki i kilkakrotnie delikatnie poruszałem pokrętłem naciągu migawki i postukałem palcem w to samo pokrętło z boku (ustawianie czasów)a później delikatnie nacisnąłem kilkanascie razy na spust, to ... aparat "pstryknął". Ucieszyło mnie to, pomyślałem, ze się przez kilkadziesiąt lat "zastał" leżąc w szufladzie. Popstrykałem "na sucho" kilkanascie razy i odłożyłem go na półkę aby czekał na klisze. Wczoraj klisze doszły i gdy chciałem załadować magazynek, chciałem na próbę jeszcze raz pstryknąć i ... nic. Aparat zaciął się na amen. Co prawda, jest w moim mieście (Wrocław) ktoś, kto się (podobno) zna na tych aparatach, ale nie jestem pewien, czy w ogóle jest opłacalna taka zabawa. Kiedyś miałem podobną sprawę z Zenitem i okazało się, że żaden z mechaników precyzyjnych nie był w stanie go naprawić. Prosze poradzić, co począć. Pozdrawiam. Proszę pisać na: ituitam@vp.pl Ireneusz
Dzień dobry
UsuńRzadko tu zaglądam, problemy codzienne i obecna sytuacja powodują, że nie mam czasu na zabawę w fotografię. Jeśli chodzi o zacinanie się aparatu, to może to być problem z zastygniętym smarem, więc należy przeprowadzić czyszczenie. Słyszałem o zakładzie we Wrocławiu, oprócz tego jest też zakład w Lublinie. Na razie proszę nie próbować otwierać, tylko nieco mocniej przekręcić pokrętło naciągu migawki. Zanim Pan spróbuje rozmontować aparat, lepiej znaleźć gdzieś taki sam złom i na nim potrenować (ja tak robię za każdym razem - mam np. 4 Pentacony Six do treningu). Pozdrawiam