Zimowy poranek. Miasto budzi się do życia, a na pozbawionych liści drzewach budzą się ptaki. Co chwilę podrywają się i siadają z powrotem. Przelatują całymi chmarami nad głową. Całe szczęście, że nie atakują ludzi jak u Hitchkoka.
W końcu odleciały na żerowisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz