sobota, 28 grudnia 2013

Kine Exakta - nr seryjny: 630261

Aparat kupiłem jako uszkodzony. Według sprzedającego nie działała migawka. No cóż - pomyślałem - przyda się na części i do nauki, może przynajmniej zdobędę zerwaną sprężynę dźwigni naciągu do drugiej Exakty tego typu. Po otrzymaniu przesyłki okazało się, że migawka działa, choć nie najlepiej. Aparat jednak wygląda na bardzo intensywnie używany, o czym świadczą liczne otarcia. Jedno z gniazd synchronizacji lampy błyskowej zostało zamienione na nowszy typ. Również obiektyw nie jest oryginalny. Nasuwa się więc pytanie co z nim zrobić. Może posłużyć jako dawca części, może zostanie wyremontowany i przywrócony do oryginalnego stanu, a może wykonam na nim eksperyment. Na jednej ze stron widziałem ciekawie zrobioną identyczną Exaktę. Korpus polakierowany na czarno, nowe okleiny (również czarne), a wszystkie chromy spolerowane do czystego mosiądzu i pokryte cieniutką warstwą bezbarwnego lakieru - wygląda całkiem nieźle. Ale to sprawa przyszłości. Na razie aparat stoi w drugim rzędzie Exakt.
 
Ze względu na fakt, że aparat jest w zasadzie kompletny istnieje jeszcze jedna możliwość: wyczyszczę i naprawię mechanizm, dokupię obiektyw, a wygląd zewnętrzny pozostanie w takim stanie w jakim go otrzymałem, z wszystkimi otarciami i zadrapaniami.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Kine Exakta - nr seryjny: 620729

Kine Exakta była pierwszą naprawdę uniwersalną jednoobiektywową lustrzanką małoobrazkową. Zaprojektowana przez Ihagee Dresden, trafiła na rynek w 1936 roku. Rozwiązania w niej zastosowane zrewolucjonizowały fotografię. Bogate wyposażenie dodatkowe, łatwa wymiana mocowanych na bagnet obiektywów oraz naciąg migawki przy pomocy "wiosełka", z równoczesnym przesuwem filmu spowodowały, że reporterzy, naukowcy i fotografowie dostali narzędzie zaawansowane i jednocześnie proste w obsłudze. Moja Kine Exakta pochodzi z roku 1949, czyli jest to produkt już powojenny. Pisownia nazwy aparatu przez "c" sugeruje jej pochodzenie z reparacji wojennych na rzecz Stanów Zjednoczonych.
 Wyposażona jest w obiektyw Trioplan produkcji Mayer Optic

sobota, 21 grudnia 2013

Podziemne miasto

Kapadocja - kraina, w której przyroda i ludzie wyrzeźbili w tufie wulkanicznym fantastyczne twory. Jednym z nich jest podziemne miasto, zamieszkiwane niegdyś przez dziesiątki tysięcy ludzi, wraz z inwentarzem. Wielokilometrowy system tuneli, łączących poszczególne komory, drogi ewakuacyjne, kanały wentylacyjne i kominowe tworzyły z tego miejsca prawdziwą twierdzę. Dziś otwarta jest jedynie mała część, ale i tak robi niesamowite wrażenie. Nie radzę tylko wchodzić tam osobom, które źle czują się w małych pomieszczeniach. Przeciskanie się przez ciasne tunele (czasem na kolanach) u zdrowego człowieka może wywołać klaustrofobię.

czwartek, 19 grudnia 2013

Stambuł

Stambuł, miasto na pograniczu Europy i Azji. Mieszanina kultur i wyznań. W dzień jest pięknym miastem o wielu zabytkach. W nocy przybiera inne barwy. Miasto żyje swoim życiem, a odpowiednie oświetlenie nadaje mu klimat tajemniczości.
 
Hagia Sophia w dzień ...
 

wtorek, 17 grudnia 2013

Exakta VP - nr seryjny: 456242

Exakta VP (Vest Pocket - pakiet kieszonkowy - od potocznej nazwy filmu zwojowego typu 127) była właściwie pierwszą lustrzanką jednoobiektywową, produkowaną, w różnych wersjach, w latach 1933-39 przez Ihagee Dresden. Możliwość bezpośredniej obserwacji i ostrzenia przez obiektyw całkowicie zmieniła spojrzenie na fotografię, w szczególności reportażową. Zamiast operować niezbyt wygodnymi aparatami mieszkowymi, ustawiać ostrość na oko, lub za każdym razem zamieniać między sobą matówkę i kasetę, fotograf mógł się poświęcić wyłącznie polowaniu na odpowiedni kadr. Inni producenci również wprowadzali nowe rozwiązania. Słynna lustrzanka dwuobiektywowa Rolleiflex lub dalmierzowa Leica również dawały ogromne możliwości. Jednak to koncepcja zapoczątkowana Exaktą przetrwała do dzisiaj i właściwie jest to najpopularniejszy dziś typ aparatu (pomijając kompakty). Moja Exakta VP to model B, wersja 2.4.2 z 1936 roku (według książki Pawła Fili i Jerzego Szajty). Niestety nie jest sprawna. Ciężko chodzący obiektyw i wygięta przednia ścianka kominka to tylko kosmetyczne drobiazgi łatwe do usunięcia. Ma niestety zerwaną drugą roletkę migawki, a pierwsza też nie najlepiej wygląda. Stoi więc między pozostałymi Exaktami i czeka na lepsze czasy. Kupiłem już wprawdzie materiał na nowe roletki, ale na razie na warsztacie mam dwa korpusy Exakty VX 1000.

niedziela, 15 grudnia 2013

Taniec z pochodniami

Nie lubię fotografowania z lampą błyskową. Gdy tylko można to jej nie używam. Zresztą mam tylko te wbudowane w aparaty i starego Unomata B24TAC, którego i tak zawsze zapominam zabrać ze sobą. Brak lampy nie przeszkadza mi jednak w fotografowaniu w każdych warunkach. Podczas wycieczki do Turcji, w czasie wieczoru tureckiego był między innymi taniec z pochodniami. Tancerz, z płonącymi końcami drąga, wyczyniał niesamowite rzeczy. Sfotografowanie tego z lampą byłoby niemożliwe i nie miało też większego sensu. Mimo to większość widzów strzelała lampami jak oszalała. Ja natomiast, pomimo uśmieszków politowania, celowo wyłączyłem lampę. Efekt tego wyłączenia widać poniżej.
 

piątek, 13 grudnia 2013

Fotografowanie aparatów część 1.

Jeden z kolegów, po obejrzeniu mojego blogu, zapytał mnie jak oświetlam fotografowane aparaty, jakie lampy stosuję, czego używam jako tło. Ponieważ innym czytającym też może nasuwać się to pytanie, więc odpowiadam: na stole, przy oknie (północnym, żeby nie wpadało ostre światło słoneczne), w pogodny dzień kładę arkusz szarego kartonu, drugi arkusz - biały - stawiam po drugiej stronie, żeby rozjaśnić padające cienie, stawiam aparat na statywie i studio gotowe. Migawkę wyzwalam pilotem (ze wstępnym podniesieniem lustra).

czwartek, 12 grudnia 2013

Praktica VLC 2 - nr seryjny: 035615

Praktica VLC 2 trafiła do produkcji około 1976 roku i jest modyfikacją, produkowanego od 1974 roku, modelu VLC. Litera V oznaczała możliwość wymiany układu celowniczego. Produkowano wersje VLC, VLC 2 oraz VLC 3. Pomysł wymiennych układów celowniczych zaczerpnięty został z produkowanych w Ihagee Dresden (firma wchłonięta przez Pentacona w 1968 roku) Exakt. Jak już wspomniałem w poprzednim poście, ostatnim modelem Exakty była RTL 1000, bazująca na nowym mechanizmie Praktici. W porównaniu z RTL-ką, VLC miała pomiar światła przez obiektyw, który, przy zastosowaniu obiektywów z serii "electric" (zamontowano w nich układ półmostka oporowego, sprzężonego z pierścieniem przysłony), pozwalał na pomiar przy otwartej przysłonie oraz system mocowania obiektywów na gwint M42. Zrezygnowano z długich czasów (2, 4 i 8 sekund) sterowanych przy pomocy samowyzwalacza oraz dodatkowego spustu migawki po lewej stronie obiektywu (był on zbędny, ze względu na używane obiektywy, jak również uniemożliwiałby montaż elementu pomiarowego do światłomierza). Pozostałe różnice są już wyłącznie kosmetyczne.
 

EXAKTA RTL 1000 - nr seryjny: 259022

Moje marzenie sprzed lat, kultowa i nieosiągalna dla mnie Exakta. Historię zacznę od końca, to znaczy od ostatniej wersji produkowanej w Dreźnie. Model RTL 1000 wszedł do produkcji w 1968 lub 69 roku (informacje różne w zależności od podających je źródeł), a zakończono w 1973. Paweł Fila i Jerzy Szajta w książce "Exakta - krótka historia doskonałości" podają rok 1969. Książka jest kopalnią wiedzy na temat Exakty i Exy, bogato ilustrowaną zdjęciami i zawierającą wiele faktów historycznych. W książce tej autorzy nie klasyfikują tego modelu jako prawdziwej Exakty, określając go jako zmodyfikowaną Prakticę VLC. Pomimo dużego podobieństwa, moim zdaniem, nie jest to do końca ścisła informacja. Ja raczej skłaniam się do stwierdzenia, że zbudowano ją na bazie mechanizmu Praktici L (produkowanej od 1968 roku). Prakticę VLC w pierwszej wersji zaczęto bowiem produkować (według dostępnych źródeł) dopiero około 1974 roku, już po zakończeniu produkcji Exakty RTL 1000 (więc to raczej Praktica VLC jest zmodyfikowaną Exaktą). Niektóre źródła podają, że jest to konstrukcja opracowana wspólnie przez koncern Pentacon oraz Ihagee Dresden tuż przed ich połączeniem. Równie prawdopodobne jest to, że po wchłonięciu Ihagee Dresden przez Pentacona, inżynierowie, na bazie nowego mechnizmu migawki od Praktici, zrobili własną wersję aparatu, chcąc przedłużyć istnienie marki Exakta. Niezależnie od tego jaka jest prawda, ja uważam ten model za prawdziwą i ostatnią Exaktę z Drezna.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Praktica MTL 5 - nr seryjny: 159776

Praktica jako aparat zawsze przewyższała Zenity. Produkowane w Dreźnie aparaty zawsze kojarzyły się z solidnością, precyzją wykonania i niezawodnością. Produkowane, najpierw przez Kamera Werkstatten, a później przez koncern Pentacon, aparaty miały nieporównywalnie większe możliwości choćby z racji większego zakresu synchronizowanych czasów oraz lepszych obiektywów. Naturalną koleją rzeczy, moim następnym aparatem była Praktica. O legendarnej Exakcie, produkowanej przez Ihagee Dresden nie miałem nawet co marzyć (zwłaszcza, że zakład Ihagee Dresden przestał istnieć w 1969 roku, czyli zanim się urodziłem, a każdy kto miał sprawną Exaktę, to nie chciał jej sprzedać), podobnie zresztą jak o aparatach japońskich. Odkupiłem używany egzemplarz modelu MTL 5 z roku około 1985. Był w doskonałym stanie. Wykonano nim wcześniej tylko kilkanaście filmów. Służył mi dobrze przez ponad dwanaście lat, aż do roku 2002, kiedy to zacięła się migawka. Ze względu na jego wiek, uznałem, że tak miało być i kupiłem Nikona F80. Jednak leżący w szufladzie, uszkodzony aparat nie dawał mi spokoju. Po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku, że skoro i tak jest zepsuty, to mogę go otworzyć i zobaczyć w czym problem. Po zdjęciu górnej pokrywy korpusu okazało się, że jedna ze śrubek mocujących mechanizm długich czasów odkręciła się i wpadła między dźwignie sterujące migawką. Po jej wyjęciu (trochę na siłę) mechanizm ożył. Dziś aparat jest w pełni sprawny, a ja zdobyłem pierwsze doświadczenie w naprawianiu aparatów.



niedziela, 8 grudnia 2013

Gile

Przyszła zima. Dla wielu jest to pora szara i ponura. Szybko zapadający zmierzch nie nastraja optymistycznie do życia. I jak tu fotografować? Jednak można. Zima wcale nie jest szara. Wystarczy się nieco rozejrzeć, by dostrzec jej barwy. Może nie pełną paletę, jak latem, ale przynajmniej część. W dodatku w pochmurne dni mamy piękne miękkie światło. W zeszłą zimę, w takich warunkach wybrałem się, żeby sfotografować krzaki rosnące niedaleko mojego osiedla.
 

czwartek, 5 grudnia 2013

Zenit - E - nr seryjny: 75288523

Wyprodukowany w Krasnodarsku, był towarem luksusowym w czasach PRL-u. Kupiony przez mojego Tatę w 1975 roku, kiedy ja nawet nie myślałem o fotografowaniu (w ogóle niewiele wtedy myślałem, jak to trzylatek). Opłynął z nim sporą część Bałtyku i za każdym razem spisał się doskonale. Pod koniec lat siedemdziesiątych, kiedy Tato przestał pływać, wylądował w szafie i był tylko sporadycznie używany. Gdy już Smena przestała mi wystarczać i dorosłem na tyle, żeby Zenit nie poległ w pierwszej wyprawie fotograficznej, został wyjęty z szafy i sprezentowany mine. Możliwości jakie otworzyły się przede mną, dzięki wbudowanemu światłomierzowi, wymiennym obiektywom, których zresztą nie miałem (ale sama świadomość wystarczała, żeby poczuć się bardziej dowartościowanym) i możliwości obserwacji i ostrzenia przez obiektyw (a nie na oko), były nieporównywalne z tym co oferowała Smena. Powoli uzupełniałem wyposażenie, to znaczy: obiektywy (Jupiter 37A, Mir 1B - który zresztą gdzieś zaginął), lampa błyskowa, mieszek i pierścienie do makrofotografii i fotografowałem wszystko co moim zdaniem warto było sfotografować. Wykonałem nim pięć do sześciu tysięcy zdjęć (dziś ciężko już dojść ile naprawdę), głównie na kliszach FOTO 64, 125 i 250. Można je było kupić za śmiesznie niskią cenę na bazarze od handlarzy ze Lwowa. Aparat nigdy mnie nie zawiódł i dziś, pomimo że ma już prawie czterdzieści lat i spory jak na Zenita przebieg, jest nadal sprawny (tylko selenowy światłomierz nieco przekłamuje, co jest zresztą normalne) i w niezłym stanie wizualnym. Dziś już oczywiście nie robi takiego wrażenia, ale ze względów sentymentalnych, stoi na półce przed innymi, bardziej cennymi aparatami. Kto miał w tamtych czasach Zenita jako swój pierwszy poważny aparat, ten pewnie rozumie.
 


My second camera was Zenit - E, made in Krasnodarsk (USSR). My father bought this camera in 1975 and I got it in 1988. I took this Zenit something about 5000 - 6000 photos. It's working and good condition. Now it is standing on a shelf between other cameras.

niedziela, 1 grudnia 2013

We mgle

Podniosła się mgła. Choć miałem do dyspozycji tylko kilkanaście minut i nie miałem przy sobie statywu, to jednak wyciągnąłem aparat i zrobiłem kilka migawek. Światło było niesamowite, a drugi plan ginął gdzieś za zasłoną z mgły. Czekam teraz na następną mgłę i mam nadzieję, że będę miał więcej czasu i będę mógł zrobić więcej zdjęć (lepiej przemyślanych).
 
The city in the fog looks interestingly and mysteriously.  I didn't have lot of time so I took just a few photos.  Now I'm waiting for the next fog.

środa, 27 listopada 2013

SMENA 8M - nr seryjny: 81895504

Kilka dni temu porządkowałem szafy w domu rodziców i odnalazłem mój pierwszy aparat. Czy ktoś to jeszcze pamięta? Smena 8M z roku 1981. Pamiętam jak dziś, że kosztowała 850 ówczesnych złotych. Ja oraz wielu moich kolegów posiadaliśmy takie aparaty i od nich zaczynaliśmy swoją przygodę z fotografią. Później miałem Zenity, Prakticę, a Smena wylądowała na dnie szafy. Kolejne porządki i remonty w domu rodzinnym spowodowały, że aparat gdzieś się zapodział. Odnaleziony po ponad dwudziestu kilku latach ożywił wspomnienia. Mimo ponad trzydziestu lat wygląda świetnie i w dalszym ciągu jest w pełni sprawny.
 
My first camera - Smena 8M. Made in USSR in 1981. Found in my family house after over twenty years. Still it's working and is excellent condition. Mabye I will put the film in camera and I will try to take a few photos.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Rzeszów wieczorem

Co robić wieczorem w mieście, jeśli masz wolną godzinę i musisz być stale pod telefonem. Nie mając innych pomysłów wziąłem statyw pod pachę, założyłem do aparatu jeden z moich ulubionych obiektywów (SIGMA 10-20) i poszedłem na spacer.